Co działo się z polskim Tupolewem dnia 10.04.2010 roku od godziny 10:40:40 czasu moskiewskiego (czasy określone na podstawie stenogramów z kokpitu oraz stenogramów z wieży kontroli lotów)?
Antoni Macierewicz w wywiadzie dla "wPolityce" stwierdza:
"Biegli stwierdzili, że brzoza została ścięta uderzeniem płaskiego przedmiotu poruszającego się z góry w dół… A samolot się przecież wznosił! Nawet wiemy o ile, o 12 stopni, a kąt natarcia miał 15 stopni. Jest jasne, że brzozy nie mógł zniszczyć samolot wznoszący się do góry, skoro drzewo zostało zniszczone uderzeniem z góry. Brzoza zapewne została zniszczona przez spadające kawałki blach, rozpadającego się samolotu. To jest oczywiste, ta sprawa jest zamknięta."
Były gubernator Obwodu Smoleńskiego w filmie Anity Gargas Anatomia Upadku 2 twierdzi, że w czasie podchodzenia Tupolewa, z wieży KL wyszedł do niego kontroler i poinformował go, że wieża kontroli lotów straciła kontakt z polskim 101...
Na podstawie opublikowanych stenogramów z wieży KL można ustalić, że utrata kontaktu z polskim samolotem wystąpiła o godzinie 10:40:40 czasu moskiewskiego, gdyż ostatni zarejestrowany kontakt miał miejsce o godzinie 10:40:39 i według informacji kontrolera samolot znajdował się wtedy 2 km od progu pasa:
10:40:31 KL: Reflektory włączcie.
10:40:34 101: Włączone.
10:40:39 KSL: 2, na kursie, ścieżce.
10:40:50 KL: (niezrozumiałe)
10:40:53 KSL: Horyzont, 101.
10:40:55: Kierownik Lotu (KL): Kontrola wysokości, horyzont.
10:40:59: KL: Ile można czekać?
10:41:02: KL: Odejście na drugi krąg.
10:41:07: KL: Odejście na drugi krąg.
10:41:09: KL: Gdzie on jest?
10:41:11: Odejście na drugi krąg.
10:41:14: KL: K...a, no gdzie on jest?
10:41:16: Kierownik Strefy Lądowania: Ch.. go wie, gdzie on jest.
10:41:18: KL: 101.
10:41:20: KL: K...a mać.
10:41:24: Krasn: Moim zdaniem, k...a
10:41:31: KL: K...a
10:41:34: KL: 101.
10:41:38: Kranoskutski: K...a!
10:41:44: KL: 101.
10:41:48: Krasn: K...a, rzucajcie tam straż, dokąd k...a!
10:42:16: Krasn: K...a mać.
10:42:18: Krasn: No, k...a.
10:42:21: KL: 101, PLF.
10:42:22: Krasn: K...a!
10:42:30: KL: PLF, 101.
10:42:38: NO: Dowiedz się przynajmniej, doleciał czy nie do radiolatarni, gdzie on jest.
10:42:42: NO: Przeszedł obok radiolatarni?
Reasumując sens tych zapisów dochodzimy do wniosku, że od tego momentu kontrola lotów już żadnej formy kontaktu z samolotem nie odzyskała.
Przeanalizujmy teraz ten fragment stenogramów z wieży:
10:40:14 KSL: 4, na kursie, ścieżce.
10:40:17 101: Na kursie, ścieżce.
10:40:27 KSL: 3, na kursie, ścieżce.
10:40:28 Krasn: Reflektory włącz.
10:40:31 KL: Reflektory włączcie.
10:40:34 101: Włączone.
10:40:39 KSL: 2, na kursie, ścieżce.
10:40:50 KL: (niezrozumiałe)
Widzimy, że odległość pomiędzy 4 a 3 km od progu pasa samolot przebył w 13 sekund, a odległość pomiędzy 3 a 2 km w sekund 12. Zakładając określone błędy zaokrąglenia +- 1 sekunda, możemy przyjąć, że na tym odcinku (od 4 do 2 km) samolot poruszał się ze stałą prędkością poziomą, która wynosiła około 285 km/h.
W związku z tym nad stacją bliższej radiolatarni samolot musiał przelecieć mniej więcej około 10:40:50 czasu moskiewskiego. Szkoda, że akurat w tym czasie zapis rozmów w wieży jest niezrozumiały (przypadek?)...
Co więc zapisało się w tym momencie w rejestratorach Tupolewa?
>>>Przypadkiem<<< moment "zniknięcia" samolotu z radaru KL zbiega się w czasie z wystąpieniem alertów systemu TAWS "Terrain ahead" oraz "Pull up"...
Teraz wracamy do przelotu samolotu nad stacją bliższej radiolatarni. Okazuje się, że wysokościomierze Tupolewa nad stacją BNDB wskazywały wysokość pomiędzy 80 a 90 metrów a przelotowi nad tą stacją towarzyszył alert "Pull up, pull up". Jak to się ma do wskazywanej przez Amielina złamanej na wysokości 2,5 metra małej brzózki rosnącej w tamtej okolicy?
Co więcej?
Mniej więcej do stacji BNDB samolot był idealnie na kursie, a trajektoria z raportu MAK i ten głęboki trawers jest kłamstwem. Świadczy o tym sygnał markera bliższej prowadzącej, który nagrał się w zapisach VR z kokpitu. Długość trwania tego dźwięku wskazuje na wysokość przelotową rzędu 40-50 metrów nad gruntem.
Mniej więcej od stacji BNDB samolot zaczął zbaczać z kursu na południe. W tym momencie najprawdopodobniej mechanicznemu uszkodzeniu uległ prawy silnik i stateczniki ogonowe.
Po chwilowej gwałtownej utracie wysokości załodze udało się odzyskać panowanie nad maszyną i rozpocząć wznoszenie. Wtedy jednak nastąpiło zablokowanie klap na jednym ze skrzydeł i wystąpił gwałtowny przechył samolotu na lewe skrzydło. Do tego zdarzenia doszło na wysokości około 20 metrów nad brzozą. Wędrujące w dół lewe skrzydło samolotu mogło faktycznie uderzyć w brzozę właśnie z góry. Do takiego scenariusza idealnie pasuje również kierunek położenia górnego, złamanego kikuta brzozy.
Ale...
W takim scenariuszu to nie brzoza była źródłem problemów samolotu i to nie brzoza spowodowała jego rotację nazywaną "smoleńską beczką".
Ze względu na kierunek opadnięcia złamanego kikuta, wszelkie teorie dotyczące przecinania skrzydłem drzewa i drzewem skrzydła nie trafiały do mnie, bo z punktu widzenia podstawowych praw fizyki były bez sensu. Natomiast uderzenie skrzydłem na płask od góry w czasie rotacji samolotu i przechylania się samolotu na lewe skrzydło jest w jakiejś mierze prawdopodobne. Zakładając, że to wędrujące w dół lewe skrzydło samolotu będącego w rotacji uderzyło w brzozę, mamy wiarygodne i zgodne z prawami fizyki wytłumaczenie dlaczego kikut brzozy opadł w poprzek toru lotu samolotu...
Według mnie oczywistym jest, że prokuratura oświadczając iż brzoza została uderzona czymś płaskim od góry, pozbawiła wszystkich złudzeń iż to kontakt z brzozą był przyczyną wykonania przez Tupolewa jakiejkolwiek części beczki.
Biegli prokuratury, być może nawet nie wiedząc o tym, stwierdzili, że słynna (według mnie ćwierćbeczka, a nie pół-) beczka rozpoczęła się przed brzozą.
Takie twierdzenie jest nie do obalenia, natomiast twierdzenie, że to oświadczenie prokuratury wyklucza jakikolwiek kontakt z brzozą nie jest do końca przemyślane i bardzo szybko przez fanatyków brzozowej beczki zostanie obalone.
Wróćmy do filmu Anatomia Upadku 2 i tego co powiedział tam Artur Wosztyl o fali uderzeniowej...